Ta historia wydarzyła się w styczniu 6 lat temu na Florydzie. Wspominam ją zawsze z rozbawieniem, ponieważ z mojej perspektywy wtedy była nieco dramatyczna, ale i kuriozalna zarazem. Świetnie nadaje się na opowieść o przysłowiowej blondynce (w oryginale to ja), chociaż muszę też stanąć w swojej obronie, ponieważ sytuacja była – rzekłabym – ambiwalentna (trudne słowo.) Tak to jest, jak się człowiek, czyli blondynka, wybierze rowerem po dużej aglomeracji i sieci dróg i autostrad w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Wszystko będzie dobrze, czyli przesłanie, które zna każdy Włoch
Jakiś czas temu podczas spacerów w miejscowosci Torre del Lago, w której przebywam (przymusowo) od 1 marca zaczełam zauważać kolorowe rysunki z tęczą w oknach…