Rodolfo, czyli człowiek bez wieku – jak go nazwałam – pojawił się na mojej drodze tuż przed pandemią, w lutym 2020.

Rudolf do niedawna kojarzył mi się z czerwono-nosym reniferem z piosenki o Świętym Mikołaju. Rodolfo, o którym piszę dzisiaj, ze świętym Mikołajem ma tyle wspólnego, że również ma siwą brodę, ale znacznie krótszą i jest zdecydowanie szczuplejszy 🙂 I jest to też bardzo dobry człowiek (Mikołaj chyba też jest dobry;)

Rodolfo, u którego przyszło mi się zatrzymać na czas nieokreślony z powodu wirusowego szaleństwa, to starszy Włoch “bez wieku” – faktycznie, ciężko mi ocenić jego lata, bo może mieć zarówno 65 jak i 90;) Ze względu na swój niesamowicie higieniczny tryb życia jest w świetnej kondycji i naprawdę ciężko stwierdzić ile ma lat. Na moje niedyskretne pytanie z tym związane odpowiedział jedynie: “nie mam wieku, tak jak i Ty nie masz wieku”:) Tośmy pogadali;)

Rodolfo co dzień medytuje, chodzi na długi spacer na plażę i tam również oddaje się medytacjom, ćwiczy – przy czym nie są to ćwiczenia tradycyjne w naszym pojęciu. Dużo w nich technik oddychania i tai chi oraz stretchingu. Każdego rana przygotowuje olbrzymi gar ziołowej herbaty (tisana po włosku) i w tym czasie chodzi w kółko po kuchni, wykonując dziwaczne ruchy (elementy tai chi) i wydaje śmieszne, świszczące dźwięki;). Tuż po moim przyjeździe uprzedził mnie o tym, mówiąc:

„Jak zobaczysz, że wykonuję dziwne ruchy, to nie dlatego że jestem crazy tylko to moje ćwiczenia”:) 😉

Dom nosi nazwę Il Cielo di Shambala ( Niebo Shamballa*) i jest równocześnie ośrodkiem jogi, tai chi, medytacji, oraz warsztatów związanych z szeroko pojętym rozwojem duchowym. Niestety, po moim tu przyjeździe dane mi było tylko przez tydzień korzystać z zajęć, które prowadził Rodolfo. Potem przyszła zaraza i kazała odwołać wszystkie zorganizowane aktywności. 

*Shambala-mityczna kraina Tybetu.

człowiek bez wieku
Rodolfo

Menu w Cielo di Shambala jest wegańskie, bez glutenu i bez cukru, co akurat bardzo mi odpowiada! Nie łatwo jest znaleźć na workaway hostów, których nawyki żywieniowe są tak spójne z moimi, a tu akurat nie mam z tym problemu. Warzywa i owoce zamawiane przez Rodolfo są organiczne , tak jak inne suche produkty, typu kasze i ryże. Rodolfo jada tylko 2x dziennie oraz pije specjalnie przygotowaną wodę z cytryną, ekologiczną rzecz jasna. Służy do tego urządzenie, które zasila wodę dodatkowym atomem wodoru. Jeśli wierzyć, że to faktycznie działa – mogę się jedynie cieszyć, że mam do niej dostęp.

Na stole poustawiane są też dzbanki z kryształami górskimi wypełnione wodą oraz zasilone specjalną intencją. Piję tę wodę diamentową i wierzę, że przyniesie mi sam korzyści. Jedną już zauważyłam – moje włosy wolniej siwieją. (Tak! Mam siwe włosy!) Odczuwam też pozytywną zmianę w ogólnym samopoczuciu – mam dużo energii i nie czuję wilczego głodu między posiłkami, co jest pewnie zasługą pełnowartościowych produktów, a nie tzw. zapychaczy, które jemy codziennie. 

woda z kryształami
Woda wg Rodolfo

W domu nie ma wifi, tylko internet na kabel, do którego podpinam swój laptop. Jest to działanie świadome. Niechętnie widziane są też telefony komórkowe. Dużo rozmawiamy o promieniowaniu 5G i o tym, co się obecnie dzieje na świecie. Podzielam zdanie Rodolfo o tym, że ludzie tracą odporność na wszystko właśnie m. in. z tego powodu. Jego sposobem, aby sobie z tym radzić, jest właśnie dbanie o zdrowie, o jakość jedzenia i życia w ogóle. 

Rodolfo szczególną uwagę przywiązuje również do warzyw i owoców wyhodowanych organicznie, bez chemii i oprysków. Na żywność przetworzoną w domu nie ma w ogóle miejsca, wszystko jest naturalne i zdrowe. Nawet ryż pochodzi ze specjalnych upraw eko. Rodolfo zamawia ryż i kaszę jaglaną w ilościach hurtowych w dużych workach po 25 kg. Niedawno przyszła olbrzymia paka na ponad 300 euro a w niej zapas ryżu i kaszy na co najmniej pół roku. I nie miało to zamówienie żadnego związku z wirusem. Rodolfo zamawia te produkty w hurtowni, bo są lepszej jakości i w takich ilościach wychodzi taniej. Następnie ryż i kasze przesypywałam  do 1.5 l butelek po winie, które należały do ojca Rodolfo. Butelki są zamykane na kapsel, taki sam jak w old-schoolowej oranżadzie:) 

Kiedy przyjechałam do Torre, przez pierwszy tydzień mogłam uczestniczyć w zajęciach, które prowadzi Rodolfo. Jest tu duża sala o nazwie Sala di Gioia, która wygląda trochę jak buddyjska świątynia, posiada mnóstwo akcesoriów do jogi typu maty, taśmy do stretchingu, podkładki do refleksologii itp. Są też misy kryształowe, tybetańskie, wielki gong i bębny. Natomiast w domu jest milion figurek, ozdóbek, obrazków oraz tzw. pierdółek zbierajacych kurz. Ich właścicel nie bierze pod uwagę pozbycia się choćby części z nich;)

W Pełnię Księżyca 9 marca odbyła się ceremonia, w której miałam okazję uczestniczyć i grać na misach. W tym czasie Rodolfo odczytywał mantry, a reszta uczestników oddawała się medytacji na leżąco. Lubię takie klimaty, więc mi się podobało. Jedyny minus, to taki, że nie wszystko zrozumiałam w języku Italiano.

Inne zajęcia, które prowadzi Rodolfo to tai chi oraz bardzo uproszczona joga z elementami refleksologii. Pieniądze, które Rodolfo otrzymuje z opłat za te zajęcia są wysyłane na cele charytatywne do Tybetu, jako ze Rodolfo należy do Stowarzyszenia „Cielo de Shambala”, które Tybet wspiera. Wiosną i latem odbywają się tu cyklicznie turnusy detoks oraz inne krótsze lub dłuższe warsztaty, ale w tym roku z wiadomych przyczyn te kwietniowe nie dojdą do skutku.

W tej chwili w domu odbywa się remont, a właściwie przebudowa poddasza, na którym powstanie aszram. Projektem zajmuje się specjalna, ekologiczna, ekipa, o której wspomniałam w poprzednim odcinku. Tam też pisałam, że Rodolfo podchodzi do życia z pełną akceptacją i nic nie jest go w stanie wytrącić z równowagi i harmonii, w której żyje. Nawet huk spowodowany remontem, bałagan i ogólny chaos jaki teraz panuje w domu, ale i całych Włoszech, nie wpływa na jego nastrój. Ze względu na korona wirusa mogą się też nie odbyć turnusy wiosenne, ale Rodolfo podchodzi do tego ze spokojem. Jego wyjaśnieniem na wszystko jest stwierdzenie:  “takie jest życie” i “wszystko minie”, w związku z tym podobnież odnosi się do całej sytuacji z wirusem.

Równocześnie ogromną wagę przywiązuje do symboli. Na zewnętrznych ścianach budynku spisane są sentencje i nazwy 72 bogów z Kabały*, które mają strzec domu. Dużo też symboli i kolorów. Kiedy niektóre fragmenty ściany zostały zdemolowane przez robotników, sprawą priorytetową okazało się odtworzenie tych obrazów, aby dom pozostawał pod opieką opiekuńczej energii. Aby mieć dostęp do poprzedniej wersji wszystkie obrazy przed demolką sfotografowałam, a teraz z tymi wydrukami codziennie tworzę jakiś brakujący fragment. Jest też dużo sentencji do napisania i to jest akurat bardzo mozolna praca.

*Kabała – duchowa mistyczno-filozoficzna szkoła judaizmu.

To również lekcja dla tych, którzy ciągle oceniają. Bo tutaj można się faktycznie nauczyć nieoceniania. Jedni czują się bezpiecznie, mając wokół domu zasieki i kamery termowizyjne, a inni ufają opiece sił wyższych. I super. Warto było zobaczyć radość na twarzy Rodolfo, kiedy skończyłam malować ten wielokolorowy symbol przed wejściem do domu ilustrujący kabalistycznych bogów. Mała rzecz dla mnie, a dla innych sprawa wielkiej wagi.

człowiek bez wieku
Symbole kabały

Partnerką dzielącą życie z Rodolfo jest Japonka Kayoko, której jeszcze nie poznałam, ponieważ międzynarodowe blokady zatrzymały ją w Azji. Początkowo przebywała w Tajlandii, a teraz przeczekuje w Japonii u ojca. Póki co, mogę na razie tylko podziwiać jej kreacje – piękne malowidła ścienne i rzeźby, porozstawiane to tu, to tam na terenie domu i ogrodu. 

Sprawdź, bo warto 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *