Skąd biorę pomysły na to, gdzie wyjechać? Bardzo często pomaga mi w tym film i książka. Wpadłam na pomysł, aby przedstawić 8 inspiracji podróżniczych śladami filmów i książek, które stały się lub mogą stanowić podpowiedź przy wyborze celu podróży wakacyjnych, urlopowych lub po prostu włóczęgi w nieznane. Czasem były to po prostu filmy, przy których człowiek wzdychał i myślał sobie: “A może by tak kiedyś…”. We wszystkich opisanych niżej przykładach udało mi się te konkretne miejsca zobaczyć lub przynajmniej być bardzo blisko, w tzw. klimacie konkretnej opowieści. Zatem, po kolei…

1. ”Niebieskie Lato”, serial – Hiszpania.

Zacznę od krótkiego opisu z Wikipedii, żeby było wiadomo, o czym ja w ogóle rozmawiam;)

Niebieskie lato – młodzieżowy serial telewizyjny hiszpański z 1981 roku. Składał się z 19 55-minutowych odcinków, wyreżyserowanych przez Antonio Mercero. W samej Hiszpanii serial przyciągnął przed ekrany ponad 20 milionów widzów. Emitowany w polskiej telewizji w połowie lat 80. XX-wieku. Wikipedia

To były czasy, kiedy szczytem marzeń był wyjazd do Bułgarii. A i ten był tylko dla wybranych. Pamiętam, że z rozrzewnieniem oglądałam piękne plenery rozświetlonej słońcem Andaluzji, lazurowe morze i niebo i zazdrościłam tym dzieciakom, że spędzają wakacje  w takich okolicznościach. Film kręcono w okolicah Nerji. Do Hiszpanii po raz pierwszy przyszło mi wyjechać dopiero w wieku mocno dorosłym, dokładnie w 2014 roku, kiedy to zorganizowałam hiszpańsko-portugalski  około wielkanocny tydzień objazdowy. Od tego czasu bywałam i pomieszkiwałam w Hiszpanii wielokrotnie. Moją bazą była Andaluzja, Katalonia, Ibiza, a na krótkie, wakacyjne pobyty Majorka i Gran Canaria.

2. “Nieśmiertelny” / ‘Highlander”, film – Szkocja

W późnych latach 90. ubiegłego wieku, w ramach wymiany studenckiej podczas pobytu w Bedford w Anglii zrobiliśmy 5-dniowy wypad do Szkocji. Zakochałam się wtedy w tamtejszej przyrodzie i zamczyskach i Szkocja na długo utkwiła w mojej głowie.  Film znałam jeszcze sprzed wyjazdu, ale po tej wycieczce dostałam kompletnego fioła na punkcie Szkocji. Do tego stopnia, że po przyjeździe do Polski obejrzałam ‘Nieśmiertelnego’ chyba ze 3 razy i słuchałam głównie muzyki szkockiej;) 

Jeśli wystarczy mi kiedyś czasu i determinacji, zeskanuję moje stare zdjęcia ‘analogowe’ ze Szkocji, które zakotwiczyły gdzieś w  albumie na dnie jakiegoś pudła. Potwora z Loch Ness nie widziałam, ale stare zamczyska np. Urquhart lub kompletnie dzikie wyspy Skye, lub Kyle of Lochalsh – rekompensowały wszystko.

3.  „In Bruges” / ‘Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj”, film, „Marzycielka z Ostendy”, Eric Emmanuel Schmitt, książka – Belgia, Brugia i Ostenda.

Ta czarna komedia z Collinem Farrelem i Ralphem Fiennesem była natchnieniem 🙂Tanie loty z Krakowa do Charleroi sprawiły, że decyzja zapadła. Niemniej, samo dostanie się do Brugii nie było wtedy wcale takie proste ani tanie. Ze względu na późny przylot do Belgii i brak środka transportu do Brukseli, skąd odjeżdżają pociągi do Brugii, trzeba było zainwestować w nocleg przy lotnisku… Wybór niewielki.

Po tym wyjeździe uznałam, że Brugia to jedno z piękniejszych miast w Europie. Ale o ile Brugia jest zjawiskowa, a jej atmosfera i klimat robi wrażenie, tak Ostenda w ogóle mnie nie zachwyciła, wręcz przeciwnie – cała była rozkopana, szara, i kompletnie nieciekawa. Eric Emmanuel Schmitt musiał chyba pisać o innym mieście ;):) Jednak na serio, to myślę, że po tylu latach jest tam już ładniej i przyjaźniej.

Opis wyjazdu i więcej zdjęć TU.

gdzie wyjechać
Brugia nocą

4. Serial TVN – Madera, Portugalia

Był kiedyś na TVN polski serial, którego tytułu nie pamiętam, ale wiem, że akcja pilotażowego odcinka rozgrywała się na Maderze. Nie pamiętam też dokładnie ile o tej wyspie wiedziałam już wcześniej i czy serial był motywacją do tego, aby tam pojechać, ale uznałam, że w styczniu to będzie dobry cel podróży, aby wygrzać stare kości. Klimat Madery jest zbliżony do Wysp Kanaryjskich i stabilny przez cały rok, nie ma tam podziału na cztery pory roku i można liczyć na przepiękną słoneczną pogodę i wysokie temperatury podczas naszej europejskiej zimy. Chyba że trafi się na porę …deszczową 😉 Niemniej, jest to jedna  z piękniejszych wysp, na jakich byłam i bardzo polecam, zwłaszcza kiedy w naszej szerokości geograficznej wieje, leje i zacina. Więcej zdjęć i opis TUTAJ.

5. Film dokumentalny – Nowa Zelandia

Nowa Zelandia chodziła mi po głowie od dwóch dekad. Skąd się wzięło marzenie o tym kraju? Może od fascynacji kulturami Południowego Pacyfiku? Może w jednym z poprzednich żyć byłam Maoryską? A może sprawił to reportaż o Nowej Zelandii, który zobaczyłam jeszcze w latach 90. poprzedniego wieku i niewiele wiedząc o tym kraju po prostu zachwyciłam się przyrodą, krajobrazami i ludźmi. Z programu pamiętałam góry o nazwie Alpy i ludzi jeżdżących na nartach z widokiem na ocean… Tak, to nie mógł być kiepski kraj do życia 😉 Od tamtej chwili bardzo zapragnęłam tam pojechać. Możesz prześledzić mój krótki, ale intensywny pobyt w NZ tutaj  –  to jest tylko część składowa miesięcznej wyprawy do kilku krajów w Azji, gdzie ‘zahaczyliśmy też  o Australię i NZ, właśnie. 

gdzie wyjechać

6. “Jedz, módl się i kochaj” / “Eat, Pray, Love”, Elizabeth Gilbert, książka i film, czyli dwa w jednym – Bali, Indonezja

Kto nie czytał książki lub nie widział filmu – podpowiem. Składa się ona z 3 części i każda dotyczy innego kraju (Włoch, Indii oraz Indonezji). Książkę czytałam dwa razy, a widełki czasowe, które dzieliły pierwszy i drugi czas oscylowały gdzieś wokół 10 lat. I podobnie jak z „Magiem”, książkę odebrałam za każdym razem inaczej i zupełnie coś innego mnie w niej zachwyciło i też zupełnie inne kwestie zaczęłam w niej rozumieć.

Część pierwsza to Włochy i nie mogę powiedzieć, że Włochy odwiedziłam pod wpływem tej lektury, bo byłam tam już wcześniej. Ale na pewno sposób, w jaki Elizabeth Gilbert pisze o swoim pobycie w Rzymie brzmi bardzo zachęcająco. We Włoszech bywałam wielokrotnie, ale nie dane mi było jeszcze zwiedzić Wiecznego Miasta, więc kto wie – może kiedy się wreszcie zdecyduję, wrócę do „Jedz, Módl się i kochaj” po raz trzeci.

Mnie osobiście najbardziej zafascynowała część ostatnia, rozrywająca się w Indonezji, a konkretnie na Bali. Na tę egzotyczną i dość już popularną indonezyjską wyspę udało mi się „wskoczyć” właśnie podczas tej szalonej wyprawy, która zahaczyła też o Nową Zelandię. Indonezja jest cudowna. Bardzo chciałabym tam spędzić więcej czasu i delektować się różnorodnością tego zakątka świata. Fenomenalni ludzie, przyroda, kuchnia, ocean, wyspy, klimat. Można by wymieniać jeszcze długo.

W książce bohaterka przeżywa płomienny romans z przystojnym Brazylijczykiem. U mnie romansów nie było 😉 , ale za to wydarzyło się mnóstwo innych ciekawych okoliczności. Więcej na temat pobytu w Indonezji poczytasz TU.

7. ” The Beach”, czyli „Niebiańska Plaża”, film -Tajlandia

Tak pięknie Tajlandia nie została pokazana w żadnym filmie. Oczywiście rajska wyspa z Leonardem Di Caprio w roli głównej to tylko przykrywka do tego, co się tam naprawdę działo. Fenomenalna historia i rewelacyjny film sprzed 20 lat!, który polecam. Mój pierwszy wyjazd do Tajlandii zahaczył o kilka ciekawych wysp, może nie tak rajskich, ale jedna z nich Koh Tao zbliżona była do ideału 🙂 Film kręcony był na wyspie Koh Phi Phi.

Cała relacja z wyjazdu wraz z nieprzyjemnymi ‘niespodziankami’ TU. 

8. ” Mag”, John Fowles, książka – Grecja 

To jest taka książka, która uświadamia też jak bardzo zmieniamy się i jak ewoluuje nasza świadomość na przestrzeni lat. W latach 90 tych ubiegłego wieku czytałam Maga Johna Fowlesa z zapartym tchem. Książką byłam zachwycona i pochłonęłam ją w 3 dni, a  jest to dosyć spora ‘cegła’. Po wielu latach wróciłam do niej, ale już mnie tak nie wciągnęła i szczerze mówiąc, nie skończyłam jej tym razem. 

Przeważającym miejscem akcji jest Grecja, a sposób, w jaki Fowles ją przedstawił w książce bardzo mocno działa na wyobraźnię. Do Grecji pierwszy raz wyjechałam kilka lat później, niestety nie był to wyjazd, z którym mam dobre wspomnienia, ponieważ jechałam tam w charakterze opiekuna grupy na obóz młodzieżowy. Wydarzyło się tam dużo nieprzyjemnych zdarzeń, głównie z powodu kilku 18-letnich uczestników tej grupy nadużywających alkoholu i robiących burdy. Skracając całą opowieść – bez nerwosolu na uspokojenie, policji, hotelowych roszad i wiszenia na telefonach z niereformowalnym  właścicielem biura podróży, dla którego wówczas pracowałam – nie obeszło się. 

Kolejne wyjazdy do Grecji były już bardziej przyjazne. Ten ostatni, już typowo wakacyjny na Korfu w 2014 był dla mnie znaczący, bo tam podjęłam ważne decyzje dotyczące mojego wyjazdu z Polski. Relacja z tych dwutygodniowych greckich wakacji tutaj.

A tutaj wpis na blogu związany z podjęciem tej ważnej życiowej decyzji: 23 lipca – Dzień Włóczykija.

Sprawdź, bo warto 🙂

WordPress › Błąd